Witaj w świecie zaplanowanego jeździectwa!

ROZMOWY Z PLANEM – MARTYNA BIAŁEK


Dotychczas w „Rozmowach z planem” mieliście okazję poznać bliżej sylwetki polskich zawodników oraz ich podejście do planowania. Dzisiejszy wywiad będzie jednak inny. 

Jak koński fizjoterapeuta organizuje swój dzień? Jak przygotować swojego konia do wizyty? Zapraszam do obszernej rozmowy z Martyną Białek – zoofizjoterapeutką, której życiową pasją jest końska rehabilitacja 🙂 


Martyna, czy koński fizjoterapeuta może obejść się bez dobrego planu? Zdradzisz nam, w jaki sposób Ty planujesz swój „standardowy” dzień?

Myślę, że posiadanie planu i organizacja to bardzo indywidualna kwestia. Nie każdy będzie dobrze się czuł w ściśle określonych ramach czasowych i przestrzeganiu kolejności wykonywanych działań. O dziwo ja się również w nich dobrze nie czuję a moje patrzenie na dobrą organizację nieco odbiega od powszechnie przyjmowanych stereotypów. W pracy ze zwierzętami często niewiele możesz sobie zaplanować. Mogę zakładać, że u pacjenta spędzę godzinę, jednak dopiero podczas terapii dowiem się czy dany koń potrzebuje dłuższej wizyty czy krótszej. Dla mnie organizacja to przede wszystkim zaplanowanie dnia tak by w jak najkrótszym czasie móc wykonać swoje zadania czyli np. optymalne dopasowanie trasy bym od jednej stajni do drugiej miała jak najkrótszą drogę. To znacznie skraca czas pracy. W ciągu dnia spędzam około 3 godzin w aucie. Nie wyobrażam sobie co by było gdybym przez zły plan musiała spędzać go jeszcze więcej. Grafik ustalam zazwyczaj na początku miesiąca i planuję go zdecydowanie w papierowym planerze. Najpierw na dużym stole rozkładam sobie karteczki i razem z mapą google układam pewnego rodzaju mapę na kuchennym stole :). Tak stworzony plan przepisuję do kalendarza w telefonie by zawsze mieć go przy sobie. Całe szczęście z większością moich klientów znam się już od lat. Często wiem o której kończą pracę czy zajęcia. To wiele ułatwia. Ale nie mogę również pomijać w ciągu dnia siebie, pracuję nie tylko umysłowo ale również fizycznie i zauważyłam, że kiedy dzienna ilość pacjentów waha się w granicach 5-6 koni jest to dla mnie najbardziej optymalne a każdemu jestem wtedy w stanie poświęcić tyle samo zaangażowania. Jeśli mam jakąś lukę między pacjentami to wykorzystuję ją na szybkie zrobienie zakupów albo zjedzenie posiłku. W każdym planie zostawiam sobie tzw. bufory czasowe, bo z doświadczenia wiem, że często zaskoczą mnie niespodziewane sytuacje. Każdemu pacjentowi chciałabym poświęcić odpowiednią ilość czasu, to on się tu liczy najbardziej. Dlatego organizacja to moja duża pasja. Lubię być wydajna.

Jak często właściciele koni powinni planować wizyty końskiego fizjoterapeuty?

Nie da się tego tak jednoznacznie określić dlatego, że każdy koń potrzebuje swojego indywidualnego planu, dopasowanego zarówno do siebie jak i do możliwości czasowych właściciela. Jeśli jednak założymy, że koń jest w zupełności zdrowy a wizyty fizoterapeuty są tylko w celach regeneracyjnych to praktykuję spotykanie się z końmi sportowymi raz w miesiącu a z końmi chodzącymi rekreacyjnie raz na 2 miesiące. Jednak podkreślam, mówię tu o koniach zdrowych.

Niedawno fizjoterapeutka zwróciła mi słusznie uwagę aby nie psikać grzywy i ogona odżywką przed wizytą – w życiu nie pomyślałabym, że może to utrudnić jej pracę, a jednak! Czy masz jakieś złote rady, do których powinni stosować się właściciele koni przed przyjazdem końskiego fizjoterapeuty? Chciałabym aby osoby, które jeszcze nie korzystały z tego typu usług, po przeczytaniu naszej rozmowy wiedziały, jak dobrze przygotować się do wizyty.

O tak ! Odżywki utrudniają nam pracę gdyż zwiększają poślizg i ręce zaczynają nam się po prostu ślizgać. Złotych rad jest jednak więcej. Termin i godzina wizyty powinna zależeć od paru czynników. 

Po pierwsze, celem naszej wizyty jest również relaks, dlatego postaraj się wybrać taki czas kiedy koń będzie miał maksymalne warunki do tego (o ile oczywiście jest to możliwe). Nie wybieramy dni kiedy np. w stajni jest wyrzucanie obornika albo szkółka szykuje właśnie swoje konie na jazdę i po stajni kręcą się tłumy ludzi. Unikamy również pory karmienia, gdyż wtedy zazwyczaj konie są trochę poddenerwowane. Sytuacji kiedy koń musiałby sam zostać w stajni, nie jest komfortowa, większość koni nie lubi być odizolowana od reszty stada.

Kolejną z ważnych rzeczy jest nie umawianie na ten sam dzień wizyty kowala czy weterynarza. Zaoszczędzimy wtedy zarówno swój czas jak i nasz gdyż wizyty tych dwóch osób zazwyczaj wykluczają możliwość odbycia terapii manualnej np. jeśli zdarzy nam się taka sytuacja skonsultujemy ją ze swoim fizjoterapeutą.

Pamiętamy również, że koń następnego dnia będzie musiał wykonywać lekką pracę z ziemi, dlatego też wyklucza to dzień po odbycie mocnego treningu.

Koń nie powinien być również brudny co wydaje się oczywiste choć uwierzcie mi nie dla wszystkich jest. I kolejna bardzo ważna kwestia, nie może być mokry ani spocony. Wilgotna sierść uniemożliwia terapię manualną. Staje się ona nieprzyjemna i dla konia i dla fizjoterapeuty.

Z jakimi problemami spotykasz się najczęściej u swoich pacjentów i z czego Twoim zdaniem wynikają?

Głównym problemem najczęściej jest niewiedza właścicieli. I nie chcę by to zabrzmiało tak, że zarzucam coś właścicielom. Większość ludzi nie chce koniom robić krzywdy, zwyczajnie nie mają pojęcia, że coś może się wydarzyć albo nie są w stanie czegoś przewidzieć. Nie winię ich za to. Każdy z nas uczy się przecież całe życie. Dlatego w swoich mediach społecznościowych kładę tak duży nacisk na to by tłumaczyć gdzie leży problem. Dużo problemów wynika z błędnego treningu dlatego zawsze staram się współpracować i rozmawiać również z trenerami. To pozwala mi ułożyć jak najkorzystniejszy plan rehabilitacji.

Czy zostawiasz swoim pacjentom plan dalszego postepowania/ ćwiczeń, które powinni wykonywać między wizytami?

Jak najbardziej. Dostają swoje “zadania domowe”, i uwierz bardzo łatwo można zweryfikować czy je robili czy zaniedbali. Ale również zostawiam ich z informacją co było przyczyną zaistniałych problemów oraz co zrobić żeby uniknąć w przyszłości danej sytuacji. Jak wcześniej pisałam uważam, że edukowanie właścicieli jest kluczem do zdrowszych i szczęśliwszych koni.

Mogłabyś na koniec zaproponować naszym czytelnikom jedno proste (i bezpieczne!) ćwiczenie, które mogą wykonać samodzielnie ze swoim rumakiem?

Jednym z moich ulubionych są ćwiczenia z marchewką. Raz, że dają dużo dobrego utrzymując naszego konia w odpowiednim wygimnastykowaniu, dwa są one diagnostyczne, bo właściciele szybko zauważają, że np. lepiej rozciągają się w prawą stronę niż w lewą. Wytłumaczenie jak wykonywać ćwiczenia stretchingowe znajdziecie na moim blogu pod linkiem:
https://www.fizjoterapiakoni.com.pl/przewodnik-po-stretchingu-koni/

lub zapraszam na mój instagram gdzie w zapisanych relacjach również są filmy z wykonywanych ćwiczeń.

Jednak jest jeszcze coś co bym zaleciła właścicielom koni. Głaszczcie je. Z reguły nasz dotyk sprowadza się do podniesienia nogi czy założenia czapraka. Uwierzcie, że konie coraz mniej znają nasz przyjacielski dotyk. Głaszczmy je wszędzie, po nogach, brzuchu czy zadzie. Wtedy nie tylko nawiążemy lepszą więź z koniem ale i z biegiem czasu będziemy w stanie porównać czy coś w napięciu mięśniowym naszych koni się zmieniło.

Dziękuję za wartościową rozmowę!

fot. Aleksandra Walas